Archiwum lipiec 2025


Sobota


26 lipca 2025, 22:17

Spokojna spaliśmy do późna. W południe dzwonił wypytywać co jutro, umawiać się nna bieganie, ale ja nie wiem co jutro jeszcze, mam synka na weekend (wakacje - narazie w tygodniu jedzie do Taty i wraca na weekend, bo w roku szkolnym jest odwrotnie i jest u Taty co dwa tygodnie na weekend) i chcę przede wsyztkim z nim spędzać czas. Właśnie wróciliśmy z nim ze wspólnego biegania z psem. Jutro jedziemy do parku rozrywki.

Tak sobie myślę, dobrze jest naturalnie bez nacisku dbać o to by nie zmieniać (a przynajmniej nie za szybko) swoich przyzwyczajeń.

 

Cisza


25 lipca 2025, 16:42

A dziś cisza od rana. Żadnego telefonu, żadnego sms.

Wodny spacer


25 lipca 2025, 08:14

I po spacerze.

Ja bardzo lubię spacerować tą rzeką. Relaksuje mnie. A tu owszem, dyskusje, spacer, ale... A może to ja szukam znów elementów żeby zbanować znajomość?

Ale naprawdę kilka razy zwracałam mu uwagę bo szedł tak blisko mnie że bałam się że wpadnę na niego (dno rzeki nierówne, trzeba uważnie chodzić) i wciąż musiałąm uważać bardziej niż zwykle. Zresztą każdy ma różną przestrzeń osobistą i ja akurat czuję się komfortowo przy ok 75cm - taka długość mojej ręki. Duszno mi kiedy ktoś idzie tuż obok mnie.

Na przykład, kiedy mówił coś na co jednak ja miałam odmienne zdanie, podpytywałam go a dlaczego tak myśli? I opowiadałam jak ja to widze. Spokojnie z uśmiechem, delikatnie. "Ciągle mnie ucinasz". No nie ucinam, po prostu niektóre elemnty widzę zupełnie inaczej i o tym mówię...

Ogólnie miły wieczór, ale zwróciłam uwagę, że dużo opowiada, nawet jeśli pyta o coś mnie to kilka razy w trakcie mojej odpowiedzi wcodził ze swoja kolejną opowieścią... Czyli nie był zainteresowany żeby mnie spokojnie poznać.

Nie lubię nacisku. Nawet takiego niewerbalnego, wiecie drugi raz mówię "Przepraszam, ale jestem zmęczona" i nadal nie kończy rozmowy, jakby na coś czekał. Ale ja potrzebuję przestrzeni, potrzebuję czuć sie swobodnie a nie naciskana. Na bliskość wolę teraz w tej relacji poczekać, a nie zgadzać sie bo druga strona chce.

Start


24 lipca 2025, 16:43

No. Mam nadzieję, że kolejny raz nie ucieknę. W tym jestem dobra. Znajdowaniu argumentów dlaczego nie. A potem wygodne życie samemu :)

Oczywiście, że sama nie znalazłam kogoś do rozpoczecia znajomości. Tym już sie sparzyłam wiele razy, biuro matrymonialne za duże pieniądze, próby na portalach... Sami wiecie jak to się kończy.

Znajomi swatają.

I się zaczęło. Pisze, chce sie umawiać, jest miły, gadatliwy.

A ja - celowo się nie maluję - a niech patrzy sote. Ale nie zraził się. Mało tego jeszcze komplemety potrafi rzucić.

Dla mnie jest zwyczjany, ale chyba cieszenie się kimś pojawia sie powoli z biegiem czasu i wzrostu zaangażowania. To da się (u mnie) zauważyć po fazach przywiązania do zwierząt w domu :) Na początku są i buduje się zaufanie i przywiązanie i zawsze po dwóch latach już jest taka faza "kocham Cię, troszczę sie, chcę z Tobą spędzać czas" i każdy kolejny rok to jeszcze większa miłość, akceptacja, zaufanie i współistnienie.

Odprowadza po wspólnej ze znajomymi wycieczce rowerowo biegowej. Miłe to, ale docieram do domu późno bo to jeszcze po wyprawie z nimi poł godzinki dyskusji, bo spacer drugie pol godziny, potem jeszcze dyskusję chce dokończyć przed domem i kolejne pol godziny i ląduję w domu po 23.

Już córka (już dorosła) zdązyła dwa razy dzwonić czy nic się nie stało. Nie nawykła bym gdzieś tak późno była.

Chyba chcę dbać o moje zwyczaje i nie naginać ich. 

Fajnie by ktoś uszanował delikatne info że chodzę spac o 22 bo taki mam rytm - jak każdy duzo pracy, obowiązków (już po 40-stce),

I w ciagu dnia pracuję, a teraz dodatkowo sytuacja mnie zmusiła do aktywnego poszuiwania kolejnej pracy, wiec nie mam czasu gadac (nie nie chcę tylko nie bardzo moge) i jesli odpisuję na smsy to nie znaczy ze tez mam czas na rozmowe...

Zaraz znów spacer. Ale nie taki ulicami miasta. Jestem spokojnym członkiem społeczności, ze starymi wartościami, to trochę dla mnei... no wiecie.... wolę na lonie przytrody na spokojnie. 

Tym razem pokaże mu soj zwyczaj spacerowania po korycie rzeki (szeroka a płytka) z psem. Zwykle robię to jeszcze z synkiem - ale jest na wakacjach. A poza tym nie chcę narazie wprowadzać "kogoś do rodziny".

A poza tym chcę zobaczyć jak on na taki spcer - na moj zwyczaj. Poznawanie siebie to chyba nie sztuka zmiany innego człowieka tylko pokazywania swoich światów. I weryfikowanie czy pasują do siebie.